Po 7 latach moja łazienkowa suszarka firmy Artweger połamała się już kompletnie i zaistniała konieczność nabycia nowej. Postanowiłam kupić identyczną, żeby móc wykorzystać bolce do zawieszenia wbite już w kafelki. Weszłam na stronę producenta, sprawdziłam modele (określone rodzinami i rozmiarami wewnętrznymi, tj. szerokością druta do zawieszenia mokrej odzieży), jest. Sprawdziłam adresy sklepów, pojechałam na Bartycką, gdzie okazało się, że muszę suszarkę zamówić, bo nie mają Artwegera w normalnej sprzedaży w sklepie. Po jakichś dwóch tygodniach odbieram, otwieram karton i okazuje się, że przez te lata firma minimalnie, acz zasadniczo zmodyfikowała projekt: rozstaw otworów na bolce do zawieszenia jest zupełnie inny.
Uwaga: najwyraźniej ten parametr nie wydawał się producentowi na tyle godny uwagi, żeby zamieścić go na stronie. Nie udałoby mi się również dopytać o niego w sklepie, bo przecież nie mieli produktu na stanie. A zatem jako wierny klient firmy Artweger mam teraz:
- obawy, czy da się zwrócić ten towar,
- zepsuty wieczór,
- portfel lżejszy o 110 zł
- perspektywę wyprawy do Obi z miarką w ręku
- wizję zamawiania fachowca do wiercenia kafelków.