Mój blok z lat 50. został – jak to się fachowo określa – ogacony. Technologia w gruncie rzeczy mało różniąca się od uszczelniania framugi słomą. Nie zabrakło przy tym oczywiście kompozycji barwnej z dwóch kolorów farb (tak jakby pasek po krawędzi jakoś estetyzował ścianę!), zdobienia cokołu boniowaniem w styropianie oraz wymiany barierek balkonowych na takie z fantazyjnym pseudorokokowym wichajstrem, pomalowane na ugier jasny. W bloku naprzeciwko przynajmniej balkony dobrano dobrze – prosty model, pomalowany na czarno.
Pocieszam się podobnie jak wówczas, gdy w naszym i okolicznych budynkach reperowano dachy. Otóż w gruncie rzeczy to JA jestem na wygranej pozycji: ja mam z okien widok na ICH dachy kryte dachówką ceramiczną i gustowne balkony, a oni na moją blachę i styropianowe rokoko!