Raz po raz w mediach napotykam biadanie, co z ludźmi na dłuższą metę zrobi praca zdalna. Że odcina od prawdziwych kontaktów międzyludzkich, że Zoom czy Teams to jednak nie to, że brak emocji.
O ile potrafię zrozumieć problem logistyczny pracy z domu, gdy ma się w tym domu dzieci, którymi trzeba się zająć albo sytuację singla, który przeniósł się za pracą do obcego miasta i nie zdążył tu poznać nikogo poza kolegami z pracy, o tyle nie potrafię zrozumieć, dlaczego niby codzienne min. półtorej godziny jazdy tam i z powrotem do biura, kolejka do firmowego ekspresu do kawy oraz openspejs ma być dla mnie sytuacją naturalną i pozytywnie kształtującą moje psychiczne ja?
W ogóle cieszcie się, ludzie, że macie taką możliwość! Nie wszyscy ją mają.