Narzędzie, które cały czas się uczy i rozwija

Przeczytałam w magazynie “Praca” Wysokich Obcasów (nr 4/2020), że Polska Agencja Prasowa już wkrótce udostępni nowe narzędzie, oparte na algorytmach sztucznej inteligencji, umożliwiające “zweryfikowanie prawdziwości informacji dotyczących koronawirusa oraz wywołanej przez niego pandemii”. Magazyn cytuje wypowiedź prezesa PAP:

To […] narzędzie, które cały czas się uczy i rozwija. W praktyce działa więc tym lepiej, im częściej i intensywniej jest używane: dzięki interakcji z użytkownikami oraz danym, które są do niego wprowadzane

Brzmi zupełnie jak najlepsze narzędzie świata – ludzki mózg. Który działa tym lepiej, im częściej i intensywniej jest używany. Czego sobie i innym użytkownikom życzę, bo odpowiednio trenowany mózg nie tylko wyhaczy fake newsa, ale może o wiele więcej.

Natura ludzka kontra zasady

Terlikowski w swoim najnowszym felietonie w “Plus-Minus” (pt. Samoizolacja jest niemożliwa) zdumiewa mnie kontrą w stosunku do felietonów wcześniejszych. W tamtych nastaje (w imię pewnych zasad) na ochronę życia i odrzuca wszelkie próby liberalizacji przepisów okołoaborcyjnych. Tu tłumaczy ludzi (w tym siebie), że nie zniosą już koronawirusowych ograniczeń (czyli narzuconych zasad), że muszą wychodzić, nawet kosztem ryzyka, bo taka jest natura ludzka:

Wszystko działało, jakby epidemii nie było. Wiem, że teraz powinienem […] potępić nieodpowiedzialnych ludzi, którzy za nic mają zdrowie swoje i innych […]. Nie zrobię tego jednak, i to nie tylko dlatego, ze byłaby to nieprawda (bo maseczkę miałem, ale w kieszeni), ale także dlatego, że mam świadomość, że zachowanie ludzi wynika nie tyle ze złośliwości, lekceważenia zagrożenia czy głupoty, ile z ludzkiej natury.

Czyli: jestem usprawiedliwiona, jeśli nie nakładam maseczki, nie zachowuję dystansu 2 m i narażam w ten sposób innych ludzi na utratę zdrowia, a nawet życia (bo taka jest moja ludzka natura). Ale jeśli mam ochotę – zgodnie z moją ludzką naturą – przespać się z facetem, a następnie – nadal zgodnie z moją ludzką naturą (dążenie do wygody, unikanie obciążeń) – chcę pozbyć się konsekwencji i usunąć ciążę, to już usprawiedliwiona nie jestem.

IMO albo nawołujemy do dyscyplinowania swojej ludzkiej natury, albo nie. Lubię konsekwencję.

Przedmioty udające inne przedmioty

Podczytując blogi traktujące o organizacji domu trafiam często – gdy autor/ka zbacza w kierunku dekoracji wnętrz – na pewną koncepcję, z którą się organicznie nie zgadzam i przeciw której chcę niniejszym zaprotestować.

Nie zgadzam się otóż z koncepcją “udawania” jednych przedmiotów przez inne – np. przelewania płynu do mycia naczyń do dozownika po mydle, bo ten jest ładniejszy wizualnie i lepiej pasuje do wnętrza. Jeśli takie, jak są, wyglądają brzydko, to znaczy, że mamy kiepskich projektantów opakowań. Opakowanie powinno formą, kolorem i opisem przekazywać swoją funkcję! Jeszcze pół biedy z płynem do mycia naczyń – tu kontekst podpowie, co jest czym (chyba że gospodarze stawiają przy zlewie w kuchni także mydło do rąk). Ale co jeśli do tak urządzonej pralni wejdzie zaprzyjaźniona osoba i nie odróżni odplamiacza od płynu do płukania? Bo są przelane do fikuśnych buteleczek, a osoba ta ma akurat katar, co uniemożliwia rozpoznanie po zapachu?

Oczywiście – wolnoć Tomku w swoim domku. Ale ten domek to przede wszytkim maszyna do mieszkania.