Komunikacja miejska w Zurychu jest czymś, co wszyscy bardzo chwalą. Ja widzę zarówno pozytywy, jak i negatywy, przy czym najpierw z lubością przedstawię te drugie.
Negatywy
- Skomplikowany podział miasta na zony. Przejazd w ramach tej samej zony jest znacznie tańszy niż z jednej do drugiej. Także tutejsze bilety miesięczne kupuje się na konkretne zony, każda kolejna dodana podraża oczywiście bilet. Podział sam w sobie nie byłby może aż takim problem, gdyby nie to to, że informacja o granicach zon jest zakodowana tylko na mapach i w automatach biletowych – nie ma jej nigdzie podanej na rozkładach jazdy. W Warszawie wiem, że gdy mijam autobusem 709 Mysiadło, wjeżdżam w podmiejską strefę biletową – tutaj musiałabym chyba siedzieć z nosem w mapie.
- Ceny – cholernie wysokie. W dodatku co “lepsze” zony – w tym “właściwe” miasto Zurych (zona 110) liczone są podwójnie!
- Kontrola biletów wykonywana przez nieumundurowanych kanarów. Na szczęście po upatrzeniu i udręczeniu paru ofiar reszcie dają spokój.
- Zakup biletu możliwy prawie wyłącznie w automatach. Kasy “ludzkie” są tylko na dworcach, czynne w dni robocze w godzinach roboczych. A automaty mają mało czytelne GUI (co zawdzięczają wspaniałemu systemowi zon oraz biletowemu – patrz 6) i można w nich płacić tylko kartą lub bilonem.
- Automaty zlokalizowane są na przystankach. Co samo w sobie nie jest negatywem (po prostu alternatywną koncepcją), ale skutkuje tym, że “nadpłacasz” za czas oczekiwania na przystanku.
- Skomplikowany bilet jednorazowy z wariantami. Kwota za bilet jednorazowy wyliczana jest od przystanku, na którym znajduje się automat, do przystanku docelowego (musisz znać nazwę przystanku), przy czym liczy się de facto zona, w jakiej znajduje się przystanek docelowy. Taki bilet jest ważny przez godzinę od zakupu. Nie wiem, czy można kupić bilety jednorazowe “na zapas” i kasować je w momencie użycia – nie widziałam kasowników w pojazdach. Istnieje jeszcze bilet short-distance: jest ważny pół godziny, można na nim przejechać do 5 przystanków (sposób kalkulacji nie jest dla mnie do końca jasny), ale nie można użyć pociągu (choć pozostałe bilety są ważne we wszystkich środkach transportu).
- Kiepska aplikacja webowa do wyszukiwania połączeń. Nad nią będę się pastwić oddzielnie kiedy indziej 🙂 Po paru użyciach większość ludzi przestawia się na Google Maps.
- Witryna ZVV nie zawiera wszystkich informacji. O szczegóły trzeba dopytywać w “ludzkich” kasach na dworcach.