Komunikacja miejska w Zurychu – część 1

Komunikacja miejska w Zurychu jest czymś, co wszyscy bardzo chwalą. Ja widzę zarówno pozytywy, jak i negatywy, przy czym najpierw z lubością przedstawię te drugie.

Negatywy

  1. Skomplikowany podział miasta na zony. Przejazd w ramach tej samej zony jest znacznie tańszy niż z jednej do drugiej. Także tutejsze bilety miesięczne kupuje się na konkretne zony, każda kolejna dodana podraża oczywiście bilet. Podział sam w sobie nie byłby może aż takim problem, gdyby nie to to, że informacja o granicach zon jest zakodowana tylko na mapach i w automatach biletowych – nie ma jej nigdzie podanej na rozkładach jazdy. W Warszawie wiem, że gdy mijam autobusem 709 Mysiadło, wjeżdżam w podmiejską strefę biletową – tutaj musiałabym chyba siedzieć z nosem w mapie.
  2. Ceny – cholernie wysokie. W dodatku co “lepsze” zony – w tym “właściwe” miasto Zurych (zona 110) liczone są podwójnie!
  3. Kontrola biletów wykonywana przez nieumundurowanych kanarów. Na szczęście po upatrzeniu i udręczeniu paru ofiar reszcie dają spokój.
  4. Zakup biletu możliwy prawie wyłącznie w automatach. Kasy “ludzkie” są tylko na dworcach, czynne w dni robocze w godzinach roboczych. A automaty mają mało czytelne GUI (co zawdzięczają wspaniałemu systemowi zon oraz biletowemu – patrz 6) i można w nich płacić tylko kartą lub bilonem.
  5. Automaty zlokalizowane są na przystankach. Co samo w sobie nie jest negatywem (po prostu alternatywną koncepcją), ale skutkuje tym, że “nadpłacasz” za czas oczekiwania na przystanku.
  6. Skomplikowany bilet jednorazowy z wariantami. Kwota za bilet jednorazowy wyliczana jest od przystanku, na którym znajduje się automat, do przystanku docelowego (musisz znać nazwę przystanku), przy czym liczy się de facto zona, w jakiej znajduje się przystanek docelowy. Taki bilet jest ważny przez godzinę od zakupu. Nie wiem, czy można kupić bilety jednorazowe “na zapas” i kasować je w momencie użycia – nie widziałam kasowników w pojazdach. Istnieje jeszcze bilet short-distance: jest ważny pół godziny, można na nim przejechać do 5 przystanków (sposób kalkulacji nie jest dla mnie do końca jasny), ale nie można użyć pociągu (choć pozostałe bilety są ważne we wszystkich środkach transportu).
  7. Kiepska aplikacja webowa do wyszukiwania połączeń. Nad nią będę się pastwić oddzielnie kiedy indziej 🙂 Po paru użyciach większość ludzi przestawia się na Google Maps.
  8. Witryna ZVV nie zawiera wszystkich informacji. O szczegóły trzeba dopytywać w “ludzkich” kasach na dworcach.