Ponieważ sporo piszę i mówię o tym, co mi się tu NIE podoba, postanowiłam uczciwie postawić Swissowi także kilka plusów. Należą się za:
- Poziom oświaty muzycznej – sądząc z tego, że wszędzie są śpiewniki z zapisem nutowym, tutejsza ludność chyba została nauczona w szkole czytania nut (w Polsce ta sztuka jest zdaje się w zaniku)
- Jakość produktów tzw. marek własnych w supermarketach – waciki Migros są lepsze od wszystkich, które kupuję w Polsce, bo się nie rozwarstwiają
- Wyglansowane obuwie u mężczyzn – zdecydowanie poprawia tzw. prezencję ogólną.