Moda damska w Zurychu

Poszłam dziś rano do lokalnej pralni chemicznej oddać dwie pary spodni do czyszczenia. Zamówienie składałam po niemiecku, przeplatając angielskim. Pan zapytał – o ile dobrze zrozumiałam – czy jestem Włoszką (albo: szwajcarską Włoszką). Zaczęłam się zastanawiać, skąd to skojarzenie? I hipoteza jest następująca.

Otóż o ile moda męska jest w Zurychu ciekawa (na ulicach widać więcej niż w Polsce dobrze ubranych facetów, a wszystkie przyciągające mój wzrok sklepy odzieżowe okazują się sklepami z odzieżą męską), o tyle moda damska… pożal się Boże. Zarówno w sklepach, jak i na ludziach.

Nabrałam więc przekonana, że moje dwie pary spodni, z outletu co prawda, ale Simple, to najlepiej skrojone i najlepszej jakości damskie spodnie, jakie widziała pralnia w Albisrieden 🙂 U nas co prawda to Francuzki uchodzą za mistrzynie dobrego smaku w ubiorze, ale kto tam wie Szwajcarów?