Najnowsza historia kultury materialnej

Odwiedzałam ostatnio budynek z lat 50., wjeżdżałam windą na ostatnie piętro. Wjazd – uroczo, retro w drewnie z wewnętrznymi drzwiami, no ale to już widywałam, zachowało się na szczęście w paru miejscach. Absolutnie nowym doświadczeniem okazał się natomiast zjazd powrotny. Okazało się, że aby otworzyć windę od zewnątrz, potrzebny jest kluczyk (sic) – bez kluczyka da się wsiąść tylko na parterze. I teraz się głowię nad intencją projektanta, bo wydawałoby się, że lepiej blokować niepożądanym gościom wjazd niż zjazd?