Jakoś tak wyszło, że zawsze korzystałam z bibliotek publicznych śródmiejskich. Może dlatego, że to tam wcześniej mieszkałam, tam chodziłam do szkół. Od dawna jednak mieszkam na Mokotowie – choć tuż przy granicy ze Śródmieściem. Gdy zabrakło Dukaja w bibliotece śródmiejskiej (10 minut pieszo na północ), zdałam sobie sprawę, że przecież 10 minut pieszo w drugą stronę też jest biblioteka – tyle że mokotowska – w której w życiu nie byłam, więc może warto sprawdzić tam.
Poszłam, zapisałam się. Teraz korzystam z dwóch różnych kont bibliotecznych, dwóch różnych portali, dwóch różnych newsletterów itd. A wydawałoby się, że kultura łączy 🙂